Jak zwykle zaczynam od przepraszania,
że znowu zawaliłam... miałam pisać bardziej regularnie, a wyszło,
jak wyszło... mam jednak usprawiedliwienie- w pracy byliśmy i czasu
nie było. Właściwie to czas był, ale nie na internetowanie, tylko
odpoczynek po każdym ciężkim dniu w 42stopniowych upałach- …
jak ja kocham upały!!!
Przez 20 dni odwaliliśmy kawał dobrej
roboty (to nie moje osobiste przechwalanie się, tak powiedział
Martin- Boss). Tomek walczył z całą instalacją elektryczną,
przerabiał z 110 na 220, zakładał nowe przyrządy elektroniczne,
demontował, montował, podłączał i rozłączał. Ja wytargałam z
jachtu 3 torby zbędnych kabli, rozebrałam sufity, ścianki,
odkręciłam wszystkie luki na pokładzie- najpierw bałagan
zrobiłam, a potem sprzątałam. Trochę pomagałam Tomkowi przy
bardziej skomplikowanej robocie- jak było więcej rąk potrzebnych.
Pracowaliśmy codziennie od 8mej do 17tej, potem chwila odpoczynku,
jedzenie, ouzo i spanko- tak prze 20 pięknych, słonecznych greckich
dni.
Nasłuchaliśmy się trochę, jak to
Grecy źle mają, jak im ciężko idzie, jak to Niemcy żałują
milionów, itd. … Patrzyliśmy na to z przymróżeniem oka i
zamawialiśmy kolejną kolejkę ouzo!!!
Teraz znowu w domu- chwilka
normalności, a za tydzień kolejna wyprawa- tym razem autem.
Jedziemy z Sigim i Renatą do Polski na 10 dni. Jakby nie patrzeć-
kolejny urlop. Ostatnio nawet Tomek stwierdził, że na moim nagrobku
po śmierci będzie napisane „Gogol- urodziła się 19.01 1982,
zmarła- wtedy i wtedy- żyła …... na urlopie”. Ja w tym złego
nic nie widzę, bo jak pracować trzeba, to trzeba, a jak nie trzeba,
to... wiadomo- urlop.
Jak widzicie dołożyłam na bloga
kilka slajdów i dane techniczne jachtu. Zapraszam do oglądania.
Ach, jeszcze z takich bardzo smutnych
rzeczy, to ponad tydzień temu zmarł na zawał serca nasz kolega-
Tomek Lewandowski- wielki Żeglarz. Więcej info na stronie:
www.zeglarz.net
Teraz kończę, bo właśnie Parentsy
dzwonią, i relacje z ostatnich dni szczegółową muszę zdać.
...no i na zakupy muszę, bo Tomaszka
urodziny tuż, tuż...
Gogol