Poznaliśmy się w 2007 roku w malowniczej Grecji... Wtedy nie wiedzieliśmy jak potoczą się nasze wspólne losy i planów na przyszłość nie było.

Połączyła nas wspólna pasja- żeglowanie i tak właśnie zaczęła się nasza przygoda na sy SANNY. Przez ponad rok przygotowywaliśmy JACHT i siebie do REJSU... no właśnie... od początku jasne było, ze PŁYNIEMY DOOKOŁA ŚWIATA.
Wyruszyliśmy w maju 2009 roku z Warns w Holandii i 28 marca tego roku zamknęliśmy pętlę wokółziemską. Nie, nie,... nie zakończyliśmy rejsu, ponieważ SY SANNY czeka na nas w Nowej Zelandii, a i my się tam w listopadzie wybieramy, żeby kontynuować zdobywanie Świata.

Całą historię płynięcia, naszych przeżyć, przygód i wszystko, co było związane z wyprawą postaram się zamieszczać na blogu, choć nie obiecuję systematyczności. W międzyczasie piszę książkę i w niej będę chciała opowiedzieć wszystko.

Nasz REJS stał się sposobem na życie...- życie wśród fal, pełne wyzwań, przygód, ciekawych ludzi!!! Pokochaliśmy WOLNOŚĆ, jaką daje tylko WIATR i WODA.

sobota, 29 czerwca 2013

30.06.2013.
Minał prawie miasiąc.W międzyczasie dopłyneliśmy do Vanuatu.Ale po kolei.
W Nowej Kaledonii Dokoptowala nowa Załogantka,miała być wspaniała żeglarką znającą się na żemiośle ale niestety nie sprawdziła się więc musiałem na Vanuatu kupić jej tiket do domu i 04.07 wraca do ojczyzny gdzie jej miejsce. W Nowej Kaledoni po zwiedzeniu wyspy przedłużył się nam pobyt o tydzien.Podczas kontroli masztu zauważyłem rys spawu na maszcie przy salingu,nie pozostało nic innego trzeba było spawać,to jednak nie takie proste spawanie aluminium w Nowej Kaledonii.Do tej operacji trzeba było położyć maszt,z masztu wyciągnąć kable i liny plastikowe rury osłaniające kable aby przy spawaniu się nie popaliły.Brak pradu w porcie znalezienie spawacza termin z dżwigiem,wszystko to trwało tydzień.Z kasą jachtową lżejszą o 800 Euro 22.06 wypłyneliśmy z NK i25.06 dotarliśm do Port Villa w Vanuatu. Żegluga częsciowo ostro do wiatru pużniej w półwietrze minęła przy wietrze do 32 kn w miare szybko. Po drodze pękł ściągacz od achtersztagu,szybka naprawa oprucz zniszczonej anteny od UKW bez strat.Przyczyna usrany amerykański ściągacz który dostałem w zamian za Led żarówki od kolegi żegiarza w Panamie,wszystko co amerykańskie jest do dupy Moje zdanie na ten temat...
Teraz kontynuacja urlopu na Vanuatu a potem w kierunku na Salomony.
Maria coraz lepiej przyzwyczaja się do życi na yachcie i robi postępy w żeglarstwie,więc wszystko na dobrej drodze.
Z pokładu Sy Sanny kap. Tomek.

Pozdrowienia dla wszystkich kibiców Maria i Tomek.

sobota, 8 czerwca 2013

Numea Nowa Kaledonia 09.06.2013.
Na wiatr iodpowiednią pogodę czekaliśmy w Opua do 29. 05.,bzły jeszcze dwa wyjazdy do Whangarei zwiedzanie okolicy,dyskusje codzienne z źeglarzami na temat okna pogodowego.

    1. wyglądało na w miare wąskie okno aby wypłynąć.Ze względu na przylot 07.06.Karoliny do Niumea zdecydowałem że wychodzimy. O 12.00 po odprawie wypłyneliśmy z Opua w kierunku NK.Pierwsze dwa dni upłyneły pod znakiem słabego wiatru.Następne dwa dni dobra żegluga z wiatrem ale w piątym dniu wiatr obrócił się na północny dwa gróbe Niże no i się zaczęło, nie było szans ucieczki 48 godzin sztormu wiatr w mordę 35 do42 Kn.Sanny dzielnie walczyła z falami o wysokości 8 do 10 metrów.Miałem dwa problemy obawa o jacht i o nową Załogantkę,nigdy nie pływała na jachcie a co dopiero w takich warunkach.Maria spisała się Znakomicie była dzielna i pomagała Mi jak tylko mogła.SUPER MARIA!!! po 48 godyinach walki z żywiołem z czego 12 godz.w dryfie wiatr się w miare uspokoił do25 Kn i 20 KN obrócił się na południowe kierunki.Po 9 dniach dopłyneliśmy do Nowej Kaledonii.Myślałem że Maria się ze mną pożegna po takiej przeprawie ale płyniemy razem dalej.
      Narazie parę dni w NK.
      Z pokładu Sanny kap.Tomek.