Poznaliśmy się w 2007 roku w malowniczej Grecji... Wtedy nie wiedzieliśmy jak potoczą się nasze wspólne losy i planów na przyszłość nie było.

Połączyła nas wspólna pasja- żeglowanie i tak właśnie zaczęła się nasza przygoda na sy SANNY. Przez ponad rok przygotowywaliśmy JACHT i siebie do REJSU... no właśnie... od początku jasne było, ze PŁYNIEMY DOOKOŁA ŚWIATA.
Wyruszyliśmy w maju 2009 roku z Warns w Holandii i 28 marca tego roku zamknęliśmy pętlę wokółziemską. Nie, nie,... nie zakończyliśmy rejsu, ponieważ SY SANNY czeka na nas w Nowej Zelandii, a i my się tam w listopadzie wybieramy, żeby kontynuować zdobywanie Świata.

Całą historię płynięcia, naszych przeżyć, przygód i wszystko, co było związane z wyprawą postaram się zamieszczać na blogu, choć nie obiecuję systematyczności. W międzyczasie piszę książkę i w niej będę chciała opowiedzieć wszystko.

Nasz REJS stał się sposobem na życie...- życie wśród fal, pełne wyzwań, przygód, ciekawych ludzi!!! Pokochaliśmy WOLNOŚĆ, jaką daje tylko WIATR i WODA.

wtorek, 18 września 2012


Już, już jestem..... już piszę.....choć wiele do opoaiadania nie mam. Ostatni tydzień siedziałam nad książką- tak naprawdę siedziałam i stukałam do póżna. Kilka stron powstało, takich nawet , nawet, że niewiele będzie do poprawiania. Widzę teraz coraz bardziej- ile daje wena..., że jak się coś tam w środku zaświeci, to literki same sobie miejsce na klawiaturze znajdują i Gogol nawet myśleć niewiele musi.
Brrrrrr, zimno... jesień idzie i już się przeprosiłam z wełnianym swetrem, a kurtę przygotowałam na zawiezienie do pralni. Nawet japonki poszły w kąt i wyciągnęłam jakieś tam kozaki... dobrze, że to tylko kilka tygodni, a w zasadzie za parę dni Grecji, więc luft się poprawi.
Przyznam, że miałam coś tam na bloga w weekend skrobnąć, ale niestety mięliśmy bardzo bezowocne umysłowo 2 dni, bo od soboty balowaliśmy. Tak obejmując w całości czas imprezy, to osiągnęliśmy niebywały wynik- 30 godzin z przerwą 4-godzinną na sen!!! No..., nie ma się czym chwalić...., ale nie zdarza się to często. Rozrywki w życiu są potrzebne, ułańska fantazja też nikomu nie zaszkodziła oprócz ułanów, więc w sumie nawet kac nie taki straszny, bo warto było.
Teraz już spokojnie zaczęliśmy tydzień- poniedziałek się nie liczy, bo trzeba było kurację stosować. Od dziś bierzemy się w garść i …. jedziemy do Sigi i Joli na dzika!!!... Tym razem na pewno będzie bezpiecznie, z zapiętymi pasami i nie do rana...
...no kurde, naprawdę nic się nie wydarzyło...poza ciągłymi zakupami na jacht i wydawaniem kasy na naszą kochaną łódeczkę... w portfelu ubywa, a bagażu do Nowej Zelandii przybywa!

...acha.... udało mi się znowu kilka deko zrzucić...

Gogol


wtorek, 11 września 2012


Jak tak pada, to się mi odechciewa wszystkiego... a dziś właśnie leje! I to tak leje, że świata przez okno nie widać...
I jak tu być szczęśliwym, skoro wokoło szarość, mokro, niebo ani, ani błękitne i skarpety na nogach... zimowe prawie!!! Ludzie też nastrojeni pogrzebowo, do pracy chęci nie ma...- to nie dziwne, ale żeby nawet marudzić w wolnym czasie, w czasie relaksu..., no tak tylko, że relaks to też żaden przy 15 stopniach.
Koniec marudzenia... przed nami Grecja, potem Nowa Zelandia, a potem reszta Świata. Perspektywa niezła, choć trochę szkoda zostawiać tutaj Wszystkich. Pozostaną tylko telefony, Skype i maile... Będziemy opowiadac o Naszym Świecie i słuchać o Waszym..., łezka w oku się kręci, że znowu będziemy daleko....
Czasem się zastanawiam- w takie dni jak dziś- czy Warto? ...ale chyba warto, bo z kanapy w Essen nie da się zobaczyć tego, co widać z pokładu SANNY!!!
W Nowej Zelandii czaka na nas Caroline, Wayne, Ala , Sławek, dziewczynki, cała ekipa Fringsa i Sharon i Bryan z mariny... my też się cieszymy, że ich zobaczymy..., tylko, że to tak daleko....

Teraz już koniec marudzenia na poważnie... w garść się trzeba wziąć, bo pesymizm, to nie moja natura.
Jeszcze sporo Oceanów i Mórz przed nami, lądów, ludzi, przygód, emocji... tak, tak... chcemy tego!!! A mieć wszystkiego się nie da..., albo rybki, albo akwarium (moję święte powiedzenie).
Tak więc z uśmiechem na ustach idę smażyć Tomaszkowi placki kartoflane, bo głodny. A dla siebie mam pyszną dietetyczną zupkę jarzynową- idealna na odchudzanie..., albo nie, tego słowa mi raczej nie wolno używać...- uważam na to, co jem, a jem wszystko, oprócz potraw smażonych i fast-foodów. Wszystko, byle w ciągu dnia nie przekroczyć 1000 kalorii.. ale to już inna historia.


Gogol


czwartek, 6 września 2012


Życie jest piękne.... jak jest ciepło... 30 stopni znaczy, jak wokoło rosną palmy, jak ludzie się do siebie szczerze uśmiechają i jak biorą ryby... reszta, to szczegóły, które w zasadniczy sposób na moje życie nie wpływają. Piszę „na moje”, bo Tomaszek pewnie w tej definicji coś by pozmieniał i kilka punktów dołożył.
Cudów do szczęścia nie trzeba, a tylko wielu z nas sobie wmawia, że auto, że dom, że plazma na ścianie, że nowa kiecka Prady, albo torebka Hermesa. Do tego jeszcze nowy Ipod, wakacje na Mauritiusie, koniecznie sprzątaczka i ogrodnik... marzenie 90 procent populacji.... żałosne!!!
Może to i fajnie wygląda, tak krótko, na chwilę wielu z nas by tak chciało..., a ja chyba nie..., no może poza tą torebką....
Wolę nie mieć telefonu, auto też niekoniecznie- na pokład się nie zmnieści, dom mam- pływający i sama go sprzątam, a ta jedna doniczka z pietruszką bez ogrodnika też nie zmarnieje. Tomaszek dogląda roślinek i szczęście nasze kwitnie!!!
Tak mnie teraz naszło na takie przemyślenia, bo zbliża się czas wyjazdu i powrotu do normalnego życia. Znowu będzie blisko natury!
Ostatni miesiąc minął dośc intensywnie. Tomaszka operacja poszła dobrze, wszystko się zrosło, a blizna została niewielka. Potem był mój wypad do Beaty, do Cannes-lans i relaks, ale życie to nie dla mnie. Potem wielkie wydarzenie- Jubileusz firmy naszego Sigi- cały tydzień przygotowań, a potem kilka godziń zabawy i znowu 2 dni sprzątania... zabawa była przednia!!!
Teraz już bardzo spokojnie nastrajamy się na Nową Zelandię- acha, jeszcze pod koniec września 2 tygodnie w Grecji nas czekają- Martin prosił o pomoc, to trzeba pomóc.

O tym, że robi się zimno tak na dobre, to wszyscy wiedzą i czują, tylko, że Wy z tym musicie żyć, a my ruszamy do LATA!!!
Gogol